Dotyczy lotniska w Bydgoszczy - potwierdzony do wydruku, lecz nieopublikowany artykuł w Gazecie Wyborczej
Cieszy mnie, że w poglądach red. Aładowicza nastąpiła niespodziewana metamorfoza. Jeszcze w sierpniu „ubliżał" politykom za chęć utrzymywania połączeń Jetair, a dziś głosem rozpaczy od tych samych domaga się interwencji. Wówczas skwitowałem wypowiedź redaktora jako populistyczną, dziś jednak przejdę do ataku.
Otóż prawda jest, że politycy „nabroili", bo zafundowali port i połączenia, które się nijak maja do kieszeni mieszkańców nad Wisłą i Brdą. Drugą prawdą jest fakt, że tak naprawdę to korzystają z niego goście i mieszkańcy naszych miast z Wielkiej Brytanii i Irlandii. Zarabia zaś Ryan Air, który zamiast do kieszeni klientów przywarł do bydgoskiej kasy. Redaktor woła S.O.S. Przypuszczam, że mu się w tym roku uda.
A co potem?!
To samo albo gorzej. Lobbowałem w LOT za połączeniami. Bez skutku, a jeśli już, to gdy kupi małe 24 osobowe. Ale czy będą pasażerowie?
I tu odpowiadam, że owszem, jeśli ich stworzymy. Parę lat temu, kierując się analizami ekonomicznymi, widziałem problemy ekonomicznej wydolności portu i połączeń. Protestowałem przeciwko sprzedaży akcji portu chudym finansistom spoza branży. Stało się byle jak. Stąd powtarzające się zapętlenia.
Wróćmy na rynek. Uważam, że „polityczną” inwestycje można utrzymać i rozwijać, tworząc popyt dla normalnych pasażerów z Europy.
Nasze województwo posiada niemały potencjał leczniczy, szpitale, uzdrowiska, przestrzeń ekologiczną; twierdzę, że na wysokim, ale niewykorzystaną. One też łakną klienta, ale nie z NFOZ-u. Tacy średniacy z Europy i dalszych rejonów zapewne mogliby leczyć się w Bizielu, inhalować w Ciechocinku, a kąpać się w jeziorach naszego województwa. Bogatsi - poprawiać wizerunek u Stoppela. Schorowani, zgrzybiali nie przyjadą. Muszą przylecieć.
Zatem marzy mi się, już jako doradcy prezydenta klaster, grupujący instytucje j.w. plus hotele, restauracje, agencje turystyczne i ... właśnie lotnisko w zwieńczeniu.
Myślę, że jeśli Marszałek, prezydenci Bydgoszczy, Torunia, Inowrocławia, Tucholi i Ciechocinka zamiast się kłócić o kompetencje, tchną samorządowego (czytaj gospodarczego) ducha w naszą krainę, powstanie biznesplan dla więcej niż lotniska.
Jan Rulewski