Wystąpienia Senatora Rulewskiego podczas nocnych obrad Senatu
Senat po dziewięciu godzinach debaty, w nocy ze środy na czwartek przyjął nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS bez poprawek opozycji. Głosowało w sumie 86 senatorów. "Za" głosowało 58 senatorów, "przeciw" było 28 osób. Jedna osoba wstrzymała się od głosu.
Senator Jan Rulewski występował w imieniu Klubu Platformy Obywatelskiej prezentując wniosek mniejszości powtórnie na zakończenie dyskusji.
Senator Sprawozdawca Jan Rulewski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Zarówno dla państwa senatorów, jak i tych wszystkich, którzy przysłuchują się naszym obradom, mam przykrą, niedobrą wiadomość. Po okresie licznych demonstracji, poprzedzonych niesławną pierwszą nowelizacją ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, a potem dwoma orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego, wydawało się, że obywatele polscy mają prawo oczekiwać od parlamentu, w szczególności od Senatu jako izby refleksji, tego, że ich problemy, jak wymagają tego zasady cywilizowanego państwa, rozstrzygną ich przedstawiciele. Wszyscy obywatele, zarówno ci, którzy demonstrowali swoje zwycięstwo i poparcie dla rządu pani Szydło, jak i ci – w podobnej, jeśli nie większej liczbie – którzy demonstrowali za konstytucją przed siedzibami parlamentu, prezydenta i rządu. Oddajmy im cześć za to, że oni tylko demonstrowali i prosili o to, żeby Polska zgodnie z konstytucją, zwłaszcza z art. 2, była demokratycznym państwem prawa wypełniającym zasadę sprawiedliwości społecznej.
Panie Marszałku, proszę udzielić głosu panu senatorowi – pan senator nie miał możliwości wypowiedzieć się na posiedzeniu komisji, bo był zablokowany przez swojego szefa. (Wesołość na sali)
(Senator Jarosław Rusiecki: Nikt mnie nie blokował.)
Platforma Obywatelska…
(Senator Czesław Ryszka: Antyobywatelska!)
…w trakcie tych prac wystąpiła z propozycją kompromisu, podobnie jak przy pierwszej ustawie, i kolejny już raz senatorowie PiS z tej szansy… z tej konieczności nie skorzystali. Wtedy to zaowocowało pokojowymi demonstracjami. Skupię się, chociaż przez chwilę, na tych demonstracjach. Tak, to prawda, to jest przykład obywatelskiej postawy wszystkich uczestników tych demonstracji. Ale nie są powodem do dumy demonstracje, w których zarzuca się rządzącym – bez ich rozróżniania – że nie przestrzegają tego, za czym opowiedział się naród w referendum, czyli konstytucji. I z tej racji ja nie znajduję powodu do nadmiernej satysfakcji z tych demonstracji.
Wróćmy jednak do wniosku mniejszości. Proponując kompromis, Platforma stawiała tylko jeden warunek: żeby powstała przestrzeń, żeby był czas na zawarcie tego kompromisu. Ten warunek dookreśliliśmy w ten sposób: parę dni na wysłuchanie publiczne. Gdyż od ostatniej nowelizacji, zaledwie sprzed paru tygodni, coś się w Polsce zmieniło – obywatele zechcieli pisać tę ustawę, zechcieli uczestniczyć w jej tworzeniu, zatem logiczne by było, gdyby oni również brali udział w posiedzeniach parlamentu. Polska demokracja miała i ma na to odpowiedź: wysłuchanie publiczne w sprawie projektów ustaw. I w polskiej demokracji to rozwiązanie się sprawdziło. I właśnie w Senacie odbyło się publiczne wysłuchanie dotyczące ustawy o petycjach. Ale ten warunek został jednogłośnie odrzucony przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. Poszliśmy na ustępstwo, zrezygnowaliśmy z warunku dotyczącego tej rzeczywiście dość trudnej instytucji, jaką jest wysłuchanie publiczne. Ale ponieważ w wysłuchaniu publicznym mieli uczestniczyć przecież nie tylko obywatele, ale i środowiska prawnicze, zaproponowaliśmy państwu przewodniczącym taką formułę, żeby posiedzenia komisji były dwuczęściowe – w pierwszej części byłaby uruchomiona procedura, w drugiej zaś byłoby wysłuchanie przedstawicieli wszystkich tych środowisk, które zgłosiły, nawet w ostatniej chwili, swoje zdanie… Przypominam, że dopiero teraz Krajowa Rada Sądownictwa mogła podjąć uchwałę dotyczącą przyjętej w nocy… Ja nie wiem nawet, czy nie powiedzieć: dzisiejszej nocy – jeżeli tak to można określić… Ale również tę propozycję przedstawiciele PiS odrzucili. I nie waham się tu użyć jako argumentu swojej obserwacji, że byli oni bardzo, że tak się wyrażę, usztywnieni, tak jakby decyzja o podejmowaniu… jakby decyzja w tej sprawie nie leżała w ich mocy. Nie będę poszukiwał mocodawcy tej sztywnej postawy, bo nie jest to moim zamiarem.
Ale istotniejsze od procedury, a właściwie jej równe, równe poniechaniu kompromisowej procedury… Istotne jest tu to, co Platforma proponuje w ramach kompromisu. Może powiedzmy o jego ramach. Możemy proponować tylko to, co jest określone w polskim prawie. A polskie prawo w zakresie Trybunału Konstytucyjnego bardzo precyzyjnie i dokładnie, w sposób sprawdzony od lat, reguluje działanie tego Trybunału. I tylko w takim zakresie możemy i chcielibyśmy się poruszać, jeśli chodzi o ten kompromis. Choć nie ukrywam, że w ramach dalszych prac, których Platforma się nie wystrzega, w pracach nad konstytucją jest możliwe podjęcie innych inicjatyw ustawodawczych. Ale my żyjemy tu, dzisiaj, w ramach obecnego porządku konstytucyjnego. Tak więc tego, co określa norma konstytucyjna, chcemy i w ramach tego jako przedstawiciel wnioskodawców, sprawozdawca wniosku mniejszości, będę się swojej argumentacji poruszać. I Platforma, w ramach przestrzeni określonej ustawą, uważa jednak, że aby przejść do tego etapu, niezbędne jest uregulowanie tak zwanego kryzysu przysięgowego – tego stanu, że obywatele do dzisiaj nie wiedzą, ilu członków liczy Trybunał, kto w nim zasiada, a nawet kto do niego przychodzi. Obywatele, Polacy mają prawo wiedzieć, jaki jest stan prawny na dzisiaj. I to jest pierwszy warunek uregulowania kryzysu przysięgowego.
W kwestii zaś samej ustawy, kolejnej już, uważamy, że nie wytrzyma ona próby prawa, ale też rzeczywistości prawnej – chodzi o sprawę zasad orzekania, odniesioną do tego, jak Trybunał ma pracować, w jakich składach, w jakich proporcjach.
Dalej: nie do przyjęcia jest tryb doraźny prowadzenia wspomnianej ustawy, czyli vacatio legis określone jako… czyli natychmiastowe wejście ustawy w życie, z dniem ogłoszeniaw Dzienniku Ustaw. Felietonowo można by powiedzieć, że dla Platformy nie do przyjęcia jest zamykanie Trybunału na kłódkę z dniem ogłoszenia ustawy. Takiej próby nie wytrzyma żadne demokratyczne państwo.
Platforma uważa, że przyjęta w ustawie zasada rozpatrywania wniosków na podstawie rejestru ich wpisów nie wytrzymuje próby wynikającej z poprzednich prac, jak i z normalnej praktyki sądowniczej. Chronologia jest może dobra, kiedy chodzi o zapisy na bilety na Mistrzostwa Europy w Paryżu, ale w sprawach wielkiej wagi – właśnie w sprawach, co do których naród chce jednak, żeby prezydent miał większe uprawnienia w zakresie podejmowania przez Trybunał jego inicjatyw, żeby sprawy obywateli w sytuacji, gdy naruszane są ich prawa podstawowe, miały pierwszeństwo przed badaniem zgodności ustawy, a właściwie rozporządzenia z ustawą – nie może być stosowana zasada chronologii.
Uważamy też, że rozdział ustawy dotyczący postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów rażąco odbiega od tego, co państwo głosili: że praca sędziów powinna podlegać, brzydko mówiąc, większemu zdyscyplinowaniu. Nie da się ukryć, że przyjęta w ustawie zasada, iż to Sejm odwołuje sędziego z Trybunału – co prawda na wniosek Zgromadzenia Ogólnego – ma w sobie wiele dziur, dziur, które nie są nawet zgodne z waszymi intencjami. Co zrobić z sędzią, wobec którego toczy się postępowanie karne, zostanie skazany, nastąpi umorzenie kary, Sejm się nie zbierze, a on nadal będzie sądził w Trybunale, i to jeszcze w sprawach kodeksu karnego? To zakładacie. Nie mówię już o ogólnej zasadzie, bo zabraliście Trybunałowi na rzecz instytucji zwierzchnich zasadę samorządności w zakresie orzekania o swoich złych sędziach. Ja już pomijam ten znany mi aspekt, mający miejsce po różnych stronach sceny politycznej, kiedy to nie decydował fakt wykroczenia, przestępstwa, ale polityczne wydźwięki zmuszały wielu posłów, senatorów do głosowania wbrew własnemu sumieniu.
Dalej: ucieka się od podkreślenia zasady trójpodziału władzy. Nie jest to do końca wyjaśnione przeciwnikom tej ustawy. Ja bym jeszcze swoją argumentację poparł innymi argumentami. Przedstawił je pan przewodniczący senator Klich, wyraźnie, jasno i zrozumiale. Swoją argumentację oparł na zgodnych, a nawet jednogłośnych opiniach wszystkich środowisk prawniczych. Nie wskazano, Szanowni Państwo Senatorowie z PiS, jakiejkolwiek odpowiedzialnej opinii prawnej, która by te zastrzeżenia w jakikolwiek sposób podważała. I to jest nasz kolejny tytuł do tego, żeby wyrażać niezgodę na tę ustawę.
Ale są jeszcze zagadnienia polityczne, które, przyznam, miały miejsce podczas posiedzenia komisji, co raczej w komisji prowadzonej przez pana profesora Seweryńskiego jest rzadkością. Mianowicie to prawda, że nad pracami komisji unosił się duch przeszłości politycznej. Duch przeszłości, w której śledztwa i areszty wydobywcze miały miejsce. Unosił się duch przeszłości, w której dochodziło do wewnętrznej dintojry między przedstawicielami koalicji PiS-owskiej. Unosił się duch przeszłości, gdy ludzi ścigano tylko dlatego, że kupili walizkę. Mówię tu o ministrze prywatyzacji, skarbu państwa. Zatrzymały go służby, którymi dowodził minister Ziobro, tylko dlatego, że kupując walizkę, zamierzał podobno z grubymi milionami z prywatyzacji uciec nie wiadomo do jakiego kraju. O sobie nie będę wspominał, bo wiadomo, że podobno nie wolno bronić swoich spraw. I ta atmosfera oczywiście nakazywała ostrożność Platformy, wszak nie blokowała jej wysiłków zmierzających do uzyskania kompromisu.
Ale ten kompromis państwo odrzucili. Polska rusza w nieznane. Polska staje się problemem Europy. Polska staje się przez ten fakt krajem nieprzewidywalnym.
Rozumiemy, że nie naród, lecz większość wyborców dała politykom Prawa i Sprawiedliwości prawo do inicjatywy politycznej, do rządzenia, i rzeczywiście poparła zasadę „dobrej zmiany”. Ale nie może być zgody na politykę krokodyla, któremu podano rękę do zgody na „dobrą zmianę”, a on pożera ramię, zamykając Trybunał Konstytucyjny na kłódkę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Senator Jan Rulewski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Nie skorzystam z przywileju dziesięcio-, czy nawet piętnastominutowego wystąpienia z tej chociażby racji, że z przykrością zauważam, że nie przekonaliśmy PiS do zmiany stanowiska, a tym bardziej do podjęcia trudnej próby kompromisu. Cały czas z tej strony sączyło się przekonanie, że macie siłę i że tą waszą siłą jest 235 bagnetów w Sejmie i sześćdziesiąt parę tu, w Senacie.
Jest doświadczeniem naszego pokolenia, mojego pokolenia, że siłą można wygrywać bitwy, bagnetami można wygrywać bitwy, ale siedząc na bagnetach, nie można rządzić. Wyście przegrali już pierwszą bitwę, bo oto nie Platforma jest waszym przeciwnikiem – waszym przeciwnikiem są tysiące demonstrantów.
(Poruszenie na sali)
(Głos z sali: Ojojoj!)
(Głosy z sali: Ooo!)
(Głos z sali: Daj pan spokój!)
Ich musicie przekonać do swoich racji.
(Głos z sali: Nie ma co przekonywać.)
Ich musicie przekonać. My będziemy strażnikami ich oczekiwań, ich pamięci.
(Głos z sali: Pamięci…)
Przemyślcie to. Przemyślcie, że w starciu między siłą a naszą racją zwycięstwo będzie po naszej stronie. Właśnie 2 tysiące lat temu moc truchlała, a racja zwyciężała. Dziękuję bardzo. (Oklaski)