Media
01.02.2019-Senat przyjął ustawę o jawności zarobków w NBP. Wydawnictwo: Wyborcza
Senat przyjął ustawę o jawności zarobków w NBP
Posiedzenie senatu nad ustawą NBP, 1 lutego 2019 (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
01.02.2019-Burzliwa kariera Stefana Niesiołowskiego. Od ZChN do skandalu seksualnego. Wydawnictwo: polskie radio
Burzliwa kariera Stefana Niesiołowskiego. Od ZChN do skandalu seksualnego
CBA zatrzymało trzech biznesmanów z Łodzi. Mieli oni wręczać korzyść majątkową posłom na Sejm RP. Jak podało nieoficjalnie TVP Info, może chodzić m.in. o posła Stefana Niesiołowskiego. Polityk zaprzecza. W sprawie pojawiły się nowe wątki. Według doniesień Wirtualnej Polski, Niesiołowski miał otrzymywać m.in. korzyści w postaci usług seksualnych opłacanych przez biznesmenów.
Portal wp.pl podaje, że biznesmeni mieli dostarczać Niesiołowskiemu kobiety. Było ich co najmniej 31. Miały się wśród nich znaleźć także pracownice restauracji należącej do przedsiębiorców.Spotkania odbywały się także w mieszkaniu w Łodzi należącym do jednego z mężczyzn. W jednej z podsłuchanych rozmów mówią oni o "jurnym Stefanie".
"Narodowe" początki
Stefan Niesiołowski po transformacji ustrojowej w 1989 roku m.in. z Markiem Jurkiem był współzałożycielem Zjednoczenia Narodowo-Chrześcijańskiego, ugrupowania ultrakonserwatywnego i narodowego. Z ramienia ZChN w Sejmie zasiadał w X, I, III (w ramach AWS) kadencji.
Po porażce wyborczej i rozpadzie AWS w 2001 roku i szukał swojej politycznej przyszłości w przymierzu Prawicy. Po krótkiej przygodzie z PP, wspólnie z JanemRulewski i Zbigniewem Romaszewskim założył partię Suwerennoś-Praca-Sprawiedliwość. Ten projekt również okazał się niewypałem, więc Niesiołowski chciał dołączyć do stosunkowo młodego wówczas ugrupowania, czyli Prawa i Sprawiedliwości.
Konflikt z PiS i wejście do PO
Szefostwo partii, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, nie chciało dać Niesiołowskiemu takiego miejsca na liście, jakie sobie wymarzył. Tutaj wielu upatruje źródło nienawiści, jaką przez kolejne lata polityk będzie żywił do partii Jarosława Kaczyńskiego.
Ostatnią deską ratunku dla Niesiołowskiego okazała się Platforma Obywatelska, z której list w 2005 roku dostał się do parlamentu, konkretnie do senatu, po 4 latach nieobecności. W 2007 kandydował na posła i uzyskał mandat. Od tamtej pory nieprzerwanie zasiada w Sejmie z ramienia PO. W 2016 roku opuścił jednak partię z powodu konfliktu z Grzegorzem Schetyną i założył wspólnie ze Stanisławem Huskowskim, Michałem Kamińskim i Jackiem Protasiewiczem koło Unia Europejskich Demokratów.
Szczaw, mirabelki i atak na dziennikarkę
Przez lata funkcjonowania w polityce Stefan Niesiołowski zasłynął bardzo kontrowersyjnymi wypowiedziami. Czasem nawet uciekał się do przemocy fizycznej, tak jak w 2012 roku, gdy zaatakował nagrywającą go podczas demonstracji pod Sejmem dziennikarkę „Gazety Polskiej” Ewę Stankiewicz.
https://www.youtube.com/watch?v=JNzVPnXPF1I
Źródło: YOUTUBE.COM/GAZETA POLSKA VOD
"Każdy ma prawo do głupoty, tylko pan Macierewicz tego prawa nadużywa", "niektórych do psychiatrów trzeba wysłać, innych pokonać politycznie", "Kaczyński to hipokryta, dążący do władzy, obłudny, zakłamany, obrzydliwy" - to tylko niektóre z jego wypowiedzi.
Prawdziwym hitem, zapamiętanym na lata przez opinię publiczną były słowa o "szczawiu i mirabelkach". - Pamiętam jak ja chodziłem do szkoły, to wtedy rzeczywiście jedzenie, jak ktoś miał bułkę, kawałek czekolady to wtedy "daj gryza", "daj kęsa", żeśmy grali w piłkę była przerwa, żeśmy szczaw cały wyjedli z nasypu i wszystkie śliwki ulęgałki, tzw. Mirabelki teraz się mówi, żeśmy jedli - przekonywał polityk.
Artykuł przygotował : brak. Wydawnictwo : Polskie Radio
01.02.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
30.01.2019-Sprawa Piskorskiego- Wydawnictwo:Sputnik Polska
Dziś, w powstałej z kolan przed Europą, intymnie zbliżonej z Ameryką, mlekiem i miodem płynącej Polsce pisowskiej, lęk władzy przed Mateuszem Piskorskim wydaje się zupełnie niezrozumiały.
Generalnie nie znoszę porównywania PiSu do Polski Ludowej. 9 razy na 10 jest to nieuzasadniony komplement pod adresem obecnej władzy. Tym niemniej czasem takie porównania nasuwają się z natręctwem agenta ubezpieczeniowego.
Po stanie wojennym, w 1984 roku, kiedy w więzieniu pozostało już tylko 11 kluczowych działaczy „Solidarności", episkopat zawarł z władzami Polski Ludowej porozumienie, które jeden z siedzących liderów związku, Jan Rulewski, określił mianem „sojuszu pałki z pastorałem". Władze zobowiązywały się wypuścić całą jedenastkę — podejrzewaną przecież o chęć obalenia ustroju siłą — pod warunkiem, że Kościół zagwarantuje rządowi, że wypuszczeni opozycjoniści przez 2,5 roku nie będą podejmować działalności antypaństwowej. Lojalki z taką deklaracją 11 działaczy „S" miało złożyć na ręce prymasa Glempa — do czego skądinąd nie doszło, bo osadzeni się nie zgodzili. Ale nie to jest ważne.
Ważne jest to, jak bardzo zdesperowane musi być państwo, które jest gotowe wypuszczać więźniów politycznych, pod warunkiem, że obiecają nie prowadzić politycznej działalności. W 1984 roku tę desperację można było zrozumieć — sytuacja wewnętrzna i międzynarodowa była rzeczywiście skrajnie trudna. Ale dziś, w powstałej z kolan przez Europą, intymnie zbliżonej z Ameryką, mlekiem i miodem płynącej Polsce pisowskiej, lęk władzy przed Mateuszem Piskorskim wydaje się zupełnie niezrozumiały.
Dlatego serdecznie wspieram decyzję Sądu Apelacyjnego, który uchylił zasądzony przez sąd niższej instancji zakaz występów publicznych będący warunkiem wypuszczenia Piskorskiego z aresztu, w którym przesiedział 32 miesiące. Sąd apelacyjny stwierdził, że zakneblowanie Piskorskiego „nie jest konieczne dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania", a nadto „zbyt głęboko ingeruje w wolności i prawa polityczne, które pozostają pod ochroną ustawy zasadniczej". Brawo sąd!
Trochę gorzej można ocenić decyzję tego samego sądu o podniesieniu kaucji z 300 do 500 tysięcy złotych.
Tłumacząc tę decyzję, sąd przypomniał, iż zgodnie z Art. 266. § 2 kpk. wysokość kaucji należy określić mając na względzie „sytuację materialną oskarżonego" oraz „charakter popełnionego czynu" i kpk nie stanowi, który punkt jest ważniejszym — a zdaniem sądu w danej sprawie ważniejszy jest ten drugi.
Odkładając zatem na chwilę pytanie: skąd bezrobotny były poseł, od 2,5 roku siedzący w pierdlu, ma wziąć pół miliona złotych — zastanówmy się nad „charakterem popełnionego czynu".
Jaki czyn zarzuca prokuratura Piskorskiemu?
Otóż „prowadząc zakrojoną na szeroką skalę działalność oraz wykorzystując swoją pozycję społeczną, zawodową i polityczną oraz kontakty wśród polityków i dziennikarzy krajowych i zagranicznych, oddziaływał na grupy społeczne w Polsce i za granicą"; „w Polsce i za granicą promował cele polityczne Federacji Rosyjskiej"; „próbował kształtować opinię publiczną, prowokując antyukraińskie nastawienie Polaków i antypolskie nastawienie Ukraińców"; „dążył do pogłębiania podziałów między Polakami i Ukraińcami i między Polską i Ukrainą"; „działania te realizował w powiązaniu z rosyjskimi służbami wywiadowczymi, osiągając z tego tytułu pokaźne korzyści majątkowe".
Kłopot, który dostrzegł nawet sąd I instancji — ten sam, który pozwolił prokuraturze zakneblować Piskorskiego — jest taki, że żaden z powyższych czynów nie jest przestępstwem.
Sąd ujął to w dość delikatny sposób: „Zarzucany oskarżonemu sposób działania wymyka się standardom napotykanym w orzecznictwie" — odnotowała sędzia — przedmiot postępowania jest „szczególny, odosobniony wręcz w praktyce orzeczniczej".
Jako żywo: standardy napotykane w orzecznictwie — póki co, w każdym razie — nie obejmują sądzenia obywateli za realizowanie wprost swobód gwarantowanych w konstytucji.
„Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji" — stanowi art. 54 § 1. konstytucji.
Konstytucja nie mówi: „z wyjątkiem poglądów prorosyjskich". Ani „pod warunkiem, że są to poglądy zgodne z polityką zagraniczną i historyczną rządu RP". Ani nawet — o zgrozo — nie ma zapisu, iż „szczegółową listę poglądów, wyłączonych z wolności wyrażania określa ustawa" — co byłoby znakomitym rozwiązaniem. W 24 godziny przyjęłoby się ustawę, dajmy na to o „ochronie bezpieczeństwa publicznego i przeciwdziałaniu praniu mózgów przez ośrodki dywersji ideologicznej", w której wymieniłoby się enumeratywnie, jakie poglądy są w Polsce zabronione.
Dla większego bezpieczeństwa — bo wróg wszak nie śpi i ciągle wymyśla jakieś nowe poglądy, które mogą zatruć zdrową duszę narodu, całkiem jak twórcy dopalaczy — można by podejść do rzeczy z drugiej strony i stworzyć katalog zamknięty poglądów dozwolonych, uzupełniając to zapisem, że wszystkie inne są karalne.
Póki co wszakże, taki porządek prawny jest wciąż jeszcze pieśnią przyszłości — toteż z niecierpliwością czekam, jak prokuratura uzasadni wsadzenie Piskorskiego za mówienie, że w interesie Polski są dobre stosunki z Rosją i wcale nie mamy za co kochać Ukrainy.
Zapewne wszakże tego nie usłyszę, albowiem prokuratura dysponuje bronią potężniejszą od pióra i od miecza na raz — i jest to tajemnica państwa. Podobnie jak w przypadku wyrzucenia z Polski redaktora Leonida Swiridowa, władza nie musi się nikomu tłumaczyć z tego, za co wsadza i wydala — wystarczy, że powie, że wie, ale nie powie.
Jaruzelski z Kiszczakiem nie mieli tak dobrze.
„Władzom zależało na zachowaniu pozorów praworządności" — mówił prof. Andrzej Friszke, tłumacząc problem ze skazaniem opozycjonistów w 1984 roku. — „Choć rzeczywiście dysponowały całym aparatem przemocy, zdawały sobie sprawę, że jeśli skazanie przywódców opozycji ma zostać odebrane przez społeczeństwo nie jako akt zemsty, ale sprawiedliwości, to w sądzie trzeba przedstawić w miarę wiarygodne dowody. W gazetach i telewizji można było liderów opozycji obwinić o spisek, zamach i całe zło świata, ale przed sądem należało te zarzuty przynajmniej uprawdopodobnić, więc prokuratura musiała się przyłożyć".
Teraz ten głupi problem został rozwiązany. Widzicie, że wolna Polska jest lepsza?
A odkładając żarty na bok: jest w tym myśleniu coś nieopisanie protekcjonalnego.
W jaki sposób Piskorski mógł „oddziaływać na grupy społeczne w Polsce i za granicą"? Słowem.
Nie dysponował żadną władzą, ani pieniędzmi, wystarczającymi do przekupienia „grupy społecznej"; mógł jedynie mówić, pisać, wydawać książki.
Podstawą demokracji jest poszanowanie dla decyzji podejmowanych przez świadomego, poinformowanego, myślącego suwerena.
Tymczasem rządząca prawica — zarówno obecna jak i poprzednia — uważa suwerena za gówniarza, którego trzeba chronić przed niebezpiecznymi wpływami, bo jeszcze się nam wypaczy.
Zamkniemy Mateusza Piskorskiego, wyrzucimy Leonida Swiridowa, nie dopuścimy do rejestracji partii, zlikwidujemy rozgłośnię radiową — wszystko, żeby głupi suweren nie natknął się na myśli, które mogą być dla niego niebezpieczne.
Wyborcy to nie dzieci, Panowie i Panie z prawicy. A w każdym razie, nie Wasze.
Agnieszka Wołk-Łaniewska, publicystka polska, Warszawa
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Artykuł przygotował : Ludwik Stomma. Wydawnictwo : Gazeta Polityka
23.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
26.01.2019-Jan Rulewski o śmierci Pawła Adamowicza
Artykuł przygotował : Jolanta Zielazna. Wydawnictwo : Gazeta Pomorska
26.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
24.01.2019-Bojkot TVP. Bywalcy z PO mówią o spływających "groźbach śmierci," senator z klubu PO się wyłamuje. Wydawnictwo : wp.pl
Bojkot TVP. Bywalcy z PO mówią o spływających "groźbach śmierci," senator z klubu PO się wyłamuje
Platforma Obywatelska zdecydowała o bojkocie TVP. Politycy największej partii opozycyjnej nie będą chodzić do telewizji Jacka Kurskiego dopóty, dopóki on sam nie poda się do dymisji lub nie zostanie odwołany. Ale są i tacy, którzy decyzji o bojkocie nie podzielają. Jak senator PO Jan Rulewski.
Jak informowaliśmy w WP, władze PO podjęły decyzję o bojkocie Telewizji Polskiej na każdym szczeblu. Członkowie Zarządu Krajowego chcą, by wszystkie osoby należące do partii "powstrzymały się" od udziału w programach TVP.
Władze Platformy nie chcą, by jej członkowie pojawiali się na antenie TVP, gdyż ta "stała się narzędziem politycznej nagonki i partyjnej propagandy". Kierownictwo Platformy sugeruje, że działalność władz TVP prowadzi do groźnych podziałów i spadku bezpieczeństwa Polaków. Stąd "stanowcza reakcja".
Senator PO Jan Rulewski jest jednak sceptyczny wobec decyzji partii, do klubu której przynależy.
– Wielokrotnie uczestniczyłem w swoim życiu w bojkotowaniu. Okazywało się wiele razy, że nie były to formy skuteczne. Telewizje mają to do siebie, że "zawsze się wykarmią". Więc trzeba się głęboko zastanowić, czy ma to sens, zanim taką formę wypowie się. A po drugie, to moje osobiste przekonanie, że nie można bojkotować "swego", choćby ono było złe. Trzeba je zmieniać – tłumaczy polityk PO. Jak dodaje, "trzeba chodzić [do TVP] i przedstawiać swoje argumenty".
– W świecie szybkiego przepływu informacji ludzie chcą wysłuchać także drugiej strony konfliktu – uzasadnia senator.
Anonimowa rozmówczyni z Platformy, gościła w TVP: – Zagłuszanie, wyciszanie mikrofonów posłom opozycji, to jest w TVP Info norma. Ale to w sumie nic, najgorsze są groźby karalne i życzenia śmierci, które spływają do nas po tych programach.
Polityk opozycji: – Ten hejt jest organizowany, tyle że potem nikt go nie kontroluje, nie panuje nad nim.
Poseł PO: – Czy stracimy na bojkocie w roku wyborczym? Nie. Nasi wyborcy nie chcą, żebyśmy tam chodzili. A jeśli ktoś się wyłamie, to wyleci z klubu. Musimy być w tym konsekwentni. Radny z Pierdziszewa, który pojawi się w regionalnej TVP, też poniesie konsekwencje.
Krytyka Biedronia
Wcześniej m.in. Robert Biedroń zapowiedział, że nie pójdzie drogą PO. – Nie będę bojkotował TVP, bo to nie jest moja wojna. TVP to nie jest największy problem Polek i Polaków, a sam bojkot jest dziwaczny – stwierdził były prezydent Słupska.
– Reakcja liberalnych wyborców, internautów, była jednoznaczna. Biedroń się skompromitował tymi słowami o "nie jego wojnie". Nie wiem, po cholerę on to robi, skoro zysku z tego żadnego – krytykuje Biedronia polityk PO.
Ale również prezydent Wrocławia z ramienia PO-Koalicji Obywatelskiej odciął się od decyzji partii, która poparła go w wyborach. – Powinniśmy być obecni wszędzie – tłumaczył Jacek Sutryk. Samorządowiec dodał przy tym, że "negatywna kampania przeciwko prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi miała miejsce, a nieobecność w mediach nie będzie sprzyjała rozliczaniu tego zjawiska".
Bojkotować TVP nie mają zamiaru też m.in. PSL i Nowoczesna. – Jeśli chcemy wygrać wybory, musimy dotrzeć do tych wyborców, dla których często jest to jedyna dostępna telewizja – uważa Katarzyna Lubneur.
Opinie te podziela Jan Rulewski.
Jak TVP manipulowało wypowiedziami Rulewskiego
Tyle że w sierpniu 2017 r. senator PO sam ogłosił, że nie będzie już uczestniczył w debatach telewizyjnych prowadzonych przez media narodowe. Jak stwierdził, w jednym z materiałów TVP przedstawiono go... jako obrońcę III Rzeszy.
"Postanowione. Zawieszam udział w debatach telewizyjnych prowadzonych przez narodowe media. W trosce o higienę psychiczną przeciwników i dobre samopoczucie przyjaciół. Przyznaję, nie jestem w stanie zapobiec fałszerstwom i zabiegom socjotechnicznym mediów Kurskiego" – napisał wtedy Rulewski na swoim Facebooku.
Senator przekonywał, że podczas dyskusji o reparacjach wojennych od Niemiec jego słowa zostały wyrwane z kontekstu, a on sam został przedstawiony jako "obrońca III Rzeszy". "Nabrali się na to nieuważni widzowie. Opinie politycznych chrześcijańskich bękartów pomijam. Wyjaśniłam, że w żadnym słowie, przecinku czy wyrazie twarzy nie współczułem ani nawet nie wspominałem o cierpieniach Niemców. Nawiązywałem jedynie do faktów czyli strat" – tłumaczył wówczas Rulewski.
I dodawał w rozmowie z dziennikarzami: – To mój osobisty, choć nie prywatny bojkot tych mediów. Nie chcę swoimi wypowiedziami, przekłamywanymi przez telewizję, psuć ludziom higieny psychicznej. Przyznaję, nie jestem w stanie zapobiec fałszerstwom i zabiegom socjotechnicznym mediów Kurskiego.
W lutym 2018 sytuacja się powtórzyła.
"Wiadomości" TVP wyemitowały materiał, który miał przedstawiać w krytycznym świetle tych polityków, którzy podważali kontrowersyjny projekt nowelizacji ustawy o IPN - ta przewidywała karę do trzech lat więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi i państwu polskiemu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę (ostatecznie rząd kilka miesięcy później wycofał się z zapisów projektu, który wywołał największy skandal dyplomatyczny na linii Polska-USA-Izrael w ostatnich latach).
Usłyszeliśmy wtedy w TVP, że "z ust polityków coraz częściej padają słowa krzywdzące Polaków, którzy podczas II wojny światowej narażając życie, ratowali Żydów". "Polacy zdradzili sąsiedztwo, nie udzielali pomocy i jej też sprawą oczywistą, że byli szmalcownikami" – taką okrojoną wypowiedź senatora PO Jana Rulewskiego pokazały wtedy "Wiadomości".
Szkopuł w tym, że nie było to nawet pełne zdanie Rulewskiego, które – jak można przeczytać w stenogramie – brzmiało tak: "Ale po stronie żydowskiej padają zastrzeżenia, nie tylko natury moralnej, że Polacy zdradzili sąsiedztwo, nie udzielali pomocy i że, co jest też sprawą oczywistą, że byli szmalcownikami, wręcz szujami, które wskazywały kryjówki bądź odmawiały tych kryjówek". Trudno nazwać to inaczej, niż manipulacją.
Pełna wypowiedź senatora Rulewskiego miała odmienny kontekst. Rulewski podkreślał w niej kilkukrotnie, że już procesy norymberskie wykazały, kto ponosi odpowiedzialność za eksterminację Żydów: to hitlerowskie Niemcy: "...niemiecki nazizm zbudował, najpierw podjął inicjatywę Endlösungu, a potem obudował ją technicznie i prawnie" – mówił senator PO.
Sam Rulewski poparł ustawę o IPN, co stawiało "Wiadomości" TVP w jeszcze gorszym świetle.
Senator klubu PO dziś bywa w TVP Info, a ze swojego "bojkotowania" telewizji publicznej w przeszłości – jak widać – wyciągnął lekcję.
PO bojkotuje TVP za "nagonkę wobec Adamowicza"
– To jest odpowiedzialność TVP. Ja tak uważam. Mowa nienawiści, sposób pokazywania wpłynął na to, że zabójca wybrał Pawła na ofiarę. Mojego męża zabiły słowa – powiedziała kilka dni temu małżonka zabitego prezydenta Gdańska, Magdalena Adamowicz, w rozmowie z Onetem.
I tym także kierowała się PO, podejmując decyzję o bojkocie TVP. Politycy największej partii opozycyjnej przekonują, że skłonił ich do tego "atak wymierzony przez TVP i PiS na Pawła Adamowicza".
Tyle że w kampanii samorządowej w ubiegłym roku politycy PO i Nowoczesnej, a także popierające ją autorytety, sami wyrażali się niepochlebnie o zmarłym prezydencie. Przykłady?
Jarosław Wałęsa: "Zrozum, Pawle, jesteś mechanizmem niszczącym".
Lech Wałęsa: "Apeluję do pana Adamowicza, żeby się podporządkował, posłuchał i nie robił rozłamu".
Katarzyna Lubnauer: "Grzegorz Schetyna zdaje sobie sprawę, że kandydatura pana Adamowicza jest nie do zaakceptowania. Uważam, że to polityk, który się skompromitował".
Decyzja PO o bojkocie TVP obowiązuje do odwołania.
Artykuł przygotował : Michał Wróblewski. Wydawnictwo : wp.pl
24.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
24.01.2019-Jan Rulewski: nie mógłbym podać ręki Kiszczakowi. Wydawnictwo : Polskie Radio
Negocjacje prowadzone pomiędzy władzami PRL-u a opozycją trwały od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 roku. - Nie brałem udziału w obradach, ale uważam, że to był bardzo dobry akt polityczny. Polemizuję z moimi kolegami, którzy tam zasiadali, a mi tego prawa odmawiali – ku mojej radości, bo moje uczestnictwo uznałbym za przekroczenie pewnej granicy moralnej – powiedział w Polskim Radiu 24 Jan Rulewski. Jak doprecyzował, chodzi m.in. o śmierć ks. Jerzego Popiełuszki, do której przyczyniły się działania ówczesnych władz.
- Na pewno nie mógłbym podać ręki Kiszczakowi czy jego przyjaciołom. Mimo wszystko uważam, że to był pozytywny akt polityczny. Moi koledzy uznali, że to jest coś więcej – że Okrągły Stół to kamień węgielny III RP, i na bazie tego należy budować państwo – zaznaczył gość PR24.
- Ja uważałem, że to był rodzaj umowy politycznej, korzystnej i zapobiegającej wielu złym zjawiskom, ale nie oznaczającej tego kamienia węgielnego. Jeśli ta umowa nie wytrzymywała próby czasu, to tak jak każdą inna umowę – należało ją wypowiedzieć. Zabrakło właśnie tego wypowiedzenia. Tym bardziej, że czas zweryfikował niektóre założenia umowy – dodał senator.
Więcej tematów w całej audycji.
Rozmawiała Eliza Olczyk.
Polskie Radio 24/bartos
--------------------------
Data emisji: 24.01.2019
Godzina emisji: 7.38
Artykuł przygotował : Eliza Olczyk. Wydawnictwo : Polskie Radio
24.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
23.01.2019-Ponad sto poprawek zgłoszonych przez senatorów opozycji do budżetu na 2019 r.. Wydawnictwo: Polskie radio
Po około siedmiu godzinach Senat zakończył debatę nad budżetem na 2019 r. W tym czasie przedstawiciele opozycji zgłosili ponad sto poprawek, wynika z informacji senackiego biura legislacji. Jak powiedział wicemarszałek Senatu Adam Bielan (PiS) po zamknięciu dyskusji, głosowanie nad tymi wnioskami zostanie przeprowadzone w bloku głosowań.
Premier Mateusz Morawiecki powiedział w środę w Senacie przedstawiając budżet na 2019 r., że jest on zarazem budżetem rozwoju, jak i solidarnościowym. "Jest budżetem, który zapewnia również wszystkie wymogi Unii Europejskiej i budżetem bezpiecznym z punktu widzenia tej fazy cyklu koniunkturalnego. Jest również budżetem, który daje nam pewne rezerwy, pewne bufory na ewentualne spowolnienie w strefie euro, spowolnienie koniunktury światowej w gospodarce" - podkreślił Morawiecki.
Budżet daje dobre perspektywy wzrostu
- Ale jest to dobry budżet, który daje dobre perspektywy wzrostu gospodarczego i jednocześnie zabezpiecza wszystkie nasze programy społeczne, więc jest budżetem solidarnościowym - tłumaczył.
Wyjaśnił, że dopuszczony w tym roku deficyt w wysokości 28,5 mld zł to konserwatywne założenie. Dodał, że zaplanowane w tym roku wydatki w wysokości ponad 416 mld zł, a dochody 387 mld zł to kwoty największe w ciągu ostatnich 20 lat. Według niego było to możliwe na skutek "znakomitego" przyrostu ściągalności podatku VAT. Poinformował przy tym, że ubiegłoroczne dochody z VAT wyniosły 175 mld zł "z malutkim okładem", wobec zaplanowanych 167,6 mld zł.
- To jest zasługa wdrożenia nowych mechanizmów ściągalności, takich jak Jednolity Plik Kontrolny, ale przede wszystkim ostatnich wdrażanych mechanizmów: split payment, STIR, SENT I, SENT II, SENT III - mówił.
Komisja rekomendowała przyjęcie budżetu bez poprawek
Występujący w imieniu komisji finansów i budżetu Grzegorz Bierecki (PiS) poinformował, że komisja ta we wtorek zarekomendowała przyjęcie ustawy bez poprawek.
Kazimierz Kleina (PO) zwrócił uwagę m.in., że co do zasady przy tworzeniu budżetu dochody wpisuje się w wysokości minimalnej, a wydatki w kwocie maksymalnej. - Ja to popieram (...), ale trzeba mieć pewien w tym wszystkim umiar - powiedział. Jego zdaniem w przypadku tego budżetu wszystko jest "pokręcone i niewiarygodne".
Wątpliwości co do kwot za zwrot podwyżek cen prądu
Kleina wskazał na ustawę zapobiegającą wzrostowi cen energii, zgodnie z którą dochody budżetu z akcyzy od prądu mają być niższe o 1,8 mld zł. Według senatora to istotna kwota, która jednak nie została odzwierciedlona w budżecie. - To podważa zaufanie do prac nad budżetem państwa, aby każda kwota, która tam jest zapisana była realną - mówił.
Odnosząc się do informacji premiera o wzrastających dochodach z VAT zauważył, że to nie jest zasługa tylko jego rządu, a przepisy o JPK i odwrócony VAT zostały uchwalone przez poprzedni rząd przy sprzeciwie PiS.
PO chce przywrócenia środków na Europejskie Centrum Solidarności
Bogdan Borusewicz (PO) złożył poprawkę, jak tłumaczył, przywracającą środki Europejskie Centrum Solidarności. - Chcę powiedzieć, że nie jest to duża suma, nie jest to wielka suma, ale to symboliczna suma - wyjaśnił. Poinformował, że dotacja ta została obniżona z ponad 7 mln zł do 4 mln zł przez wicepremiera Piotra Glińskiego.
Senator prosił, aby jego wniosek potraktować jako "próbę porozumienia". - ECS od początku do końca było pomysłem i realizacją prezydenta Pawła Adamowicza. Dlatego apeluję (...), jeżeli chcecie pokazać, że wasze słowa są (...) cokolwiek warte, to jest to właśnie ten element sprawdzenia - powiedział.
Brakuje pieniędzy na edukację
Jego kolega klubowy Bogdan Klich uważa, że w budżecie brakuje pieniędzy na kluczowy obszar z punktu widzenia przyszłości Polski - edukację. Mówił o negatywnych konsekwencjach "deformy" edukacji i apelował o zwiększenie środków na podwyżki dla nauczycieli, subwencję oświatową i wsparcie samorządów. Klich poinformował, że przygotowana przez niego poprawka zwiększa wydatki na te cele o 4 mld zł.
- Ten budżet jest dobry, musi być dobry, bo jest budżetem wyborów, w którym to władza jako główny parametr budżetowy wpisała zwycięstwo wyborcze - ocenił Jan Rulewski z PO.
Poprawki regionale
Szereg zgłoszonych wniosków to tzw. poprawki regionalne dotyczące lokalnych wydatków infrastrukturalnych.
Budżetu broniła Dorota Czudowska z PiS. - Jestem duma z tego budżetu, budżetu na rok 2019 - zapewniła. Mówiła, że zastanawiała się, dlaczego w krajach o mniejszej powierzchni, jak Beneluksu, ludziom dzieje się tak dobrze, a w Polsce "ciągle ludzie cierpią biedę, ciągle jest niedostatek i ciągle tylko kłopoty".
- Dzisiaj premier Morawiecki przedstawił najlepszy w historii od 1989 r. budżet dla naszego kraju. Trochę współczuję senatorom z PO, bo święte prawo opozycji, żeby każdy budżet krytykować i muszą się mocno napracować, żeby znaleźć coś, wytykać błędy i ten budżet krytykować - mówiła senator.
"Bardzo dobry budżet"
Podziękowała polskiemu rządowi za ustawę w tym kształcie zwracając uwagę, że według premiera nie można mieć poczucia, iż dochodów nie można dalej pomnażać a wydatków planować większych.
Poparł ją Grzegorz Bierecki. Odnosząc się do wypowiedzi przedstawicieli PO ocenił, że to bardzo dobry budżet. - Cieszę się, że wszyscy w tej izbie podzielamy tę opinię - powiedział. Senator przypomniał, że premier wskazał wyzwania stojące przed budżetem i wyjaśnił, jak jest skonstruowany.
- Po raz pierwszy mieliśmy wystąpienie premiera w tej izbie, co pokazuje na wagę budżetu i skalę osiągnięć tego rządu - podkreślił.
Dochody z VAT dobrą prognozą budżetową
Według Biereckiego informacja o osiągniętych w zeszłym roku 175 mld zł dochodów z VAT to dobra wiadomość, jeśli chodzi o prognozę budżetową na ten rok. Jego zdaniem możemy zbliżyć się do sytuacji, kiedy deficyt budżetu będzie bardzo niski. - To budżet oparty o solidną pracę organów skarbowych i ministerstwa finansów wykonaną w ostatnich latach - powiedział.
Zaznaczył, że miarą sukcesów rządu jest "ogromny wzrost dochodów budżetowych" osiągnięty bez nakładania nadmiernych ciężarów. - Ten budżet jest budżetem prorozwojowym, dobrze skonstruowanym - powiedział. Jak określił, poprawki PO są "w jakim sensie diagnozą zaniechań z poprzednich lat".
Bierecki poprosił o przyjęcie budżetu. - Polska będzie lepsza na koniec 2019 r. - podsumował.
PAP, NRG, kw
Artykuł przygotował : PAP, NRG, kw . Wydawnictwo : Polskie Radio
23.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
23.01.2019-Premier Morawiecki w Senacie: Rozwój i solidarność – to hasło przyświecało nam przy konstrukcji budżetu na 2019 rok. Wydawnictwo: Wpolityce.pl
Premier Morawiecki w Senacie: Rozwój i solidarność – to hasło przyświecało nam przy konstrukcji budżetu na 2019 rok
Rozwój i solidarność – to hasło przyświecało nam przy konstrukcji tego budżetu
— podkreślił w Senacie premier Mateusz Morawiecki, przedstawiając założenia budżetu na 2019 r.
Senat na rozpoczętym w środę dwudniowym posiedzeniu zajmie się ustawą budżetową, która przewiduje, że dochody budżetu państwa w 2019 r. wyniosą 387,6 mld zł, wydatki - 416,1 mld zł, a deficyt budżetu państwa będzie nie większy niż 28,5 mld zł. Jego „konstrukcję” przedstawił senatorom premier Mateusz Morawiecki. Jak podkreśli, budżet na 2019 jest „bardzo dobry”.
Warto, żeby wszyscy senatorowie, niezależnie od opcji politycznej, mieli pełną wiedzę i mogli zastanowić się nad jego konstrukcją, nad tym, co ten budżet wspiera
– zaznaczył.
W moim głębokim odczuciu budżet na 2019 rok jest kolejnym budżetem rozwoju, dobrym budżetem dla rozszerzenia usług publicznych tam, gdzie jest to potrzebne, a zarazem wypracowania pewnych efektywności i oszczędności tam, gdzie jest to również potrzebne w poczuciu odpowiedzialności wobec wszystkich Polaków
– mówił szef rządu.
Premier powiedział, że mechanizm budżetowy jest jednym z głównych elementów prowadzenia polityki.
Ten budżet proponuje zrównoważone cele w ramach rozwoju regionalnego, terytorialnego ale również zrównoważone społecznie (…), to nam przede wszystkim przyświeca
— zaznaczył.
Przedstawił podstawowe parametry budżetowe zaznaczając, że pierwszy z nich to deficyt budżetowy. Wyjaśnił, że deficyt budżetowy za zeszły rok jest jeszcze liczony, ale prawdopodobnie będzie to 10-11 mld zł, a deficyt sektora finansów publicznych wyniósł prawdopodobnie ok. 0,5 proc. PKB.
Stanie się tak ze względu przede wszystkim na skuteczną politykę podatkową
— podkreślił premier. Dlatego, jak zaznaczył, jest bardzo optymistycznie nastawiony, jeśli chodzi o budżet na 2019 r., z deficytem w wysokości 28,5 mld zł. Ocenił, że to jest konserwatywne założenie.
Tutaj raczej będziemy mogli pochwalić się lepszym wykonaniem niż to wstępne założenie
— dodał.
Warto zaznaczyć, że dołączyliśmy do grona 25 najbardziej rozwiniętych gospodarek świata, jako pierwszy kraj od ponad 10 lat w rankingu FTSE Russell. To docenienie polityki gospodarczej, którą proponujemy
— mówił dalej.
Polska przez ostatnie pięć kwartałów rozwija się w tempie nie mniejszym niż 5 proc. To ewenement w skali UE. Mogę zapewnić, że nasz wzrost gospodarczy jest obiektem zazdrości
– dodał.
Zwrócił również uwagę na malejący dług publiczny a także niemal dwukrotny spadek bezrobocia w ostatnich latach.
Polska jest lider wydatków społecznych (…) przy jednoczesnym obniżaniu długu publicznego
– powiedział
Rozwój i solidarność – to hasło przyświecało nam przy konstrukcji tego budżetu
– podkreślił szef rządu. Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę, że na skutek m.in. znakomitego przyrostu ściągalności podatków, przede wszystkim VAT, zaplanowano w budżecie na 2019 r. najwyższych dochód na przestrzeni ostatnich 20 lat.
Premier poinformował w Senacie jako pierwszy, że wpływy z VAT w 2018 roku wyniosły 175 mld zł wobec zakładanych 167 mld zł, w 2019 roku wpływy przekroczą 180 mld zł.
Budżet na 2019 rok jest również budżetem bezpiecznym, dającym bufory na wypadek spowolnienia w strefie euro i koniunkturze światowej. Zabezpiecza też wszystkie nasze programy społeczne, więc jest budżetem solidarnościowym i spełniającym wymogi UE
— zaznaczył Mateusz Morawiecki.
Odpowiadając na pytanie senatora Jan Rulewskiego (PO) dot. wzrostu długu publicznego, premier zaakcentował, że choć w czasie rządów poprzedniej ekipy wyniósł on 105 proc. a w ciągu obecnej kadencji rządu PiS, jedynie ok. 15 proc.
Łatwo epatować i mówić „bilion długu publicznego”. Nasi poprzednicy też go przekroczyli, ale skonsumowali OFE
— przypomniał senatorom z opozycji.
kpc/wPolityce.pl/PAP
Artykuł przygotował : kpc. Wydawnictwo : Wpolityce.pl/PAP
23.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
21.01.2019- Tragedia nie zakończy politycznego sporu. Wydawnictwo: wprost
Artykuł przygotował : Olczyk Eliza, Joanna Mizołek. Wydawnictwo : Wprost
21.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
19.01.2018-STAN GRY: Stankiewicz: Kaczyński nie uwierzył Platformie, Tusk prawdziwym liderem opozycji, Mazurek o hejcie: Sztaby złożone z piromanów debatują na temat szkodliwości pożarów. Wydawnictwo:300polityka
— ABP GŁÓDŹ NA MSZY ŻAŁOBNEJ W GDAŃSKU: Dźwięk dzwonu wzywa nas do odbudowy polskiej wspólnoty. Do definitywnego zakończenia recydywy walki klas w nowym przebraniu, z nowym instrumentarium, pamiętanym dobrze przez starsze pokolenie.
— KACZYŃSKI MIAŁ NIE UWIERZYĆ W ZAPEWNIENIA PLATFORMY – ANDRZEJ STANKIEWICZ: “W najwyższych kręgach Platformy usłyszałem opowieść, która tłumaczy czemu lider PiS Jarosław Kaczyński nie wziął udziału w sejmowym upamiętnieniu Pawła Adamowicza i modlitwie w jego intencji. Otóż Kaczyński miał się obawiać, że występujący ze wspomnieniową przemową lider PO Grzegorz Schetyna oskarży go o polityczną odpowiedzialność za śmierć prezydenta Gdańska. Na nic się zdały nieformalne rozmowy liderów PO z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim, sejmowym ordynansem Kaczyńskiego. Politycy Platformy zapewniali Kuchcińskiego, że Schetyna nie chce awantury, a jego wystąpienie będzie stonowane i pozbawione akcentów partyjnych. Kaczyński miał w to nie uwierzyć. W tej wersji wydarzeń lidera PiS od żałobnego hołdu i modlitwy powstrzymała wcale nie niechęć do Adamowicza — jak do tej pory sądzono — tylko całkowity brak zaufania do Platformy. W sumie nie ma się co dziwić. Wojna polsko-polska już od dawna obejmuje zmarłych”.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/newsletter-onetu-andrzej-stankiewicz-wojna-polsko-polska-od-dawna-obejmuje-zmarlych/8dyj7rt
— TO TUSK JEST PRAWDZIWYM LIDEREM OPOZYCJI – STANKIEWICZ W ROZMOWIE Z PORTALEM DO RZECZY: “Widzimy, kto jest dziś prawdziwym liderem opozycji. I nie jest nim Grzegorz Schetyna, ale były premier, szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Przed tragedią rozważał on powrót do polskiej polityki, ale się wahał. Były poważne argumenty przeciw, głównie rodzinne. Teraz wahał się nie będzie. Widać, że ta tragedia dotknęła go osobiście. Był prywatnie zaprzyjaźniony z rodziną Adamowiczów. Wiemy, że pod tragedią i Donald i Małgorzata Tuskowie byli w kontakcie z rodziną prezydenta Gdańska. To to samo środowisko”.
— TUSK TERAZ NA PEWNO WRÓCI DO POLSKIEJ POLITYKI – DALEJ STANKIEWICZ: “Tak, ale to nie był spór z Donaldem Tuskiem, ale przewodniczącym Grzegorzem Schetyną. Dziś widzimy, że to Tusk będzie prawdziwym liderem opozycji. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że Platforma będzie miała na sztandarach Pawła Adamowicza. A Donald Tusk zaangażuje się w polską politykę. I to nie w wyborach prezydenckich, ale znacznie wcześniej – już w wyborach parlamentarnych. Po prostu ta tragedia wstrząsnęła nim osobiście”.
https://dorzeczy.pl/kraj/90632/Stankiewicz-Po-tragedii-to-juz-pewne-Tusk-wroci-do-polskiej-polityki.html
— CZY MILCZENIE NIE OTWIERA POLA DO DZIAŁANIA INNYM OPOWIEŚCIOM – MARCIN FIJOŁEK – POWRÓCIĆ DO PAKIETU DEMOKRATYCZNEGO: “Nie jestem pewien, czy tak wyraźne milczenie nie otwiera zbyt zachęcająco pola do działania innym opowieściom. A te, jak widać po przekazach – na razie medialnych, wkrótce zapewne i politycznych – mają się dobrze. Ale może faktycznie suche fakty potrafią się same obronić. Nowe otwarcie, niechby na razie na poziomie retorycznym i deklaratywnym, mogłoby zostać oparte o powrót do rozwiązań tzw. pakietu demokratycznego. To pomysł, który podrzucił senator PO Jan Rulewski (na antenie wPolsce.pl), ale obóz rządowy mógłby go spokojnie przejąć, tym bardziej, że sama idea co do pakietu pochodzi przecież z PiS”.
— UCHWALIĆ PAKIET DEMOKRATYCZNY Z VACATIO LEGIS DO NASTĘPNEJ KADENCJI – DALEJ FIJOŁEK: “Wspomnianego pakietu demokratycznego nie trzeba byłoby nawet przyjmować już w tej kadencji; w roku podwójnie wyborczym byłoby to oddawaniem walkowerem pola walki, bez cienia nadziei na przyjęcie tego gestu z dobrą wolą przez drugą stronę. Ale uchwalenie go ze sporym vacatio legis, by zaczął działać od początku kolejnej kadencji (a więc jesienią) – dlaczego nie? Nie wiemy na dziś, kto będzie w ławach rządowych, a kto opozycyjnych, trudno o kalkulacje wyborcze, a gest zostałby przyjęty przez wyborców dobrze i był ładnym rozpoczęciem na rzecz „nowego otwarcia”. W tak ustawionym scenariuszu opozycja nie mogłaby być przeciw. Trzeba tylko odrobiny finezji”.
https://wpolityce.pl/polityka/430140-nowe-otwarcie-czyli-powrot-do-pakietu-demokratycznego
— WYKRZYKIWANA PRZEZ MORDERCĘ PLATFORMA SYMBOLIZOWAŁA DLA NIEGO PAŃSTWO – PIOTR ZAREMBA W RZ: “Stefan W. wykrzykiwał nazwę „Platforma Obywatelska”. Ale traktował ją chyba, jeśli nie dowiemy się czegoś nowego, jako sprawcę swoich, przedstawianych na paranoiczną modłę, krzywd. PO symbolizowała dla niego państwo. Czy gdyby wsadzono go do więzienia za rządów PiS, nie szukałby pomsty na kimś innym? Czy człowiek, który wyszedł w grudniu na wolność, jest typowym produktem patologii polskiej debaty publicznej? Wychowankiem Jacka Kurskiego i Krystyny Pawłowicz?”
— PRZECIEŻ KTOŚ WYBRYKI PAWŁOWICZ TOLEROWAŁ – DALEJ ZAREMBA: “Jeśli jedna z twarzy PiS posłanka Krystyna Pawłowicz już po zamachu wdaje się w obrzydliwe połajanki, usiłując uczynić winnym Owsiaka, to trudno udawać, że problemu nie ma. Przecież ktoś ją tą twarzą partii zrobił. Ktoś przez lata tolerował jej wybryki. Jej koledzy apelowali o ciszę, o modlitwę. Ale pojawia się pytanie, co jest to warte, jeśli godzą się na taki dwugłos? W partii znanej z żelaznych zasad wewnętrznej dyscypliny…”
— NAPRAWDĘ WIERZYCIE, ŻE GANGSTER PRZYSTĘPOWAŁ DO MORDERCZEJ MISJI Z KRZYŻEM NA PIERSI? – DALEJ ZAREMBA W RZ: “Masowe wieszanie na swoich profilach wiersza Juliana Tuwima wymierzonego w mordercę prezydenta Narutowicza i jego polityczne zaplecze to symbol schizofrenicznej histerii. Naprawdę wierzycie, że mający psychiczne kłopoty gangster przystępował do morderczej misji „z krzyżem na piersi”? O czym wy piszecie? O realnym zdarzeniu czy jego projekcji?”
— OPOZYCJA MA MĘCZENNIKA, RZĄDZĄCY ZOSTAJĄ Z PAWŁOWICZ I TVP – ZAREMBA O WYBORACH: “Na razie w zapomnienie idzie pomysł przyspieszenia wyborów. Tak naprawdę Kaczyński zrezygnował z niego już przed zamachem na Adamowicza. Ale teraz to podwójnie nie miałoby sensu. Opozycja ma męczennika, ma lampki żałobne i łzy. Rządzący zostają z posłanką Pawłowicz i dziennikarzami TVP”.
— NIE POTRAFIMY NAWET NARYSOWAĆ BOISKA ANI OPISAĆ ZASAD MECZU – KONKLUZJA ZAREMBY O STANIE DEBATY: “Nie potrafimy nawet narysować boiska ani opisać zasad meczu. Pozostaje szlochanie, po ludzku naturalne, ale co będzie, kiedy łzy wyschną?”
https://www.rp.pl/Plus-Minus/301189969-Piotr-Zaremba-Podzieleni-po-tragedii-Reakcje-straszniejsze-niz-przyczyny.html&template=restricted
— BOGUSŁAW CHRABOTA W RZ O TYM, DLACZEGO WŁADZA PRÓBUJE ZDEPOLITYZOWAĆ ZBRODNIĘ: “Charakterystyczne, że rządząca partia próbuje zdepolityzować tę zbrodnię. Odciąć ją od polityki, robiąc – przed jakimkolwiek zresztą orzeczeniem lekarzy – ze sprawcy człowieka niezrównoważonego, wariata. O niewykorzystywanie tego dramatu w polityce apeluje prezydent, ministrowie, a nawet „neutralna” nagle politycznie telewizja Jacka Kurskiego. Intencja jest oczywista. Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo kraju. Obiecywał spokój i bezpieczeństwo publiczne, rządy szeryfów i skuteczną prewencję. A tu nagle coś nie zagrało.
— JEŚLI KTOŚ NIE DOSTRZEGA POLITYCZNEGO MOTYWU, TO MUSI BYĆ ZAISTE NA POZIOMIE IQ EUGENY ZIELONEJ – DALEJ NACZELNY RZ: “Jeśli ktoś tu nie dostrzega politycznego motywu, okoliczności i skutków, musi być zaiste na poziomie IQ eugleny zielonej”.
https://www.rp.pl/Plus-Minus/301189998-Boguslaw-Chrabota-Jednak-zbrodnia-polityczna.html
— GAZETA, KTÓRA OBWINIAŁA MILLERA ZA SAMOBÓJSTWO SYNA MA TO WIDAĆ W GENACH – ROBERT MAZUREK W RZ: „W przeciwieństwie do dziennikarzy, którym od początku puściły wszelkie hamulce. Z hejtem w telewizji tak publicznej jak pewne domy walczy Towarzystwo Dziennikarskie i jego gwiazdy, Jan Hartman czy Wojciech Czuchnowski. Cóż, aż chciałoby się zakrzyknąć: Medice, cura te ipsum! Ale to jeszcze nic, oto brukowiec grozi: „Politycy! Nie darujemy wam tej śmierci!”. Gazeta, która obwiniała Leszka Millera o samobójstwo syna, ma to, jak widać, w genach, i teraz oskarża wszystkich o zamordowanie Adamowicza. „Politycy, to przez was hejterzy i bandyci są bezkarni!” – krzyczy na pierwszej stronie. No, ale cóż mieliby ci politycy zrobić? Zdelegalizować „Fakt”?”
— SZTABY ZŁOŻONE Z PIROMANÓW DEBATUJĄ – ZDANIE Z FELIETONU MAZURKA W RZ: “Sztaby złożone z piromanów debatują na temat szkodliwości pożarów…”
https://www.rp.pl/Plus-Minus/301189999-Robert-Mazurek-Walka-z-hejtem-Cudzym.html&template=restricted
— SZYMON HOŁOWNIA O CUDACH W GDAŃSKU: “Zobaczcie, co się w tym Gdańsku w ostatnich dniach dzieje. Arcybiskup Głódź w środku nocy jedzie do szpitala. Przestaje być politykiem, znów staje się dobrym księdzem. Lech Wałęsa daje nam korki z eschatologii. Wiceprezydent miasta, przez nikogo nieproszony, robi czystą Ewangelię – jedzie do matki zabójcy”.
— POLSKA WYMĘCZONA WOJNĄ NA GÓRZE – DALEJ HOŁOWNIA: “Rzecz tylko w tym, że Polska jest już tak wymęczona tą plemienną wojną na górze, że nie potrzebuje dziś walki na plemienne pomniki. Potrzebuje aliansu gdańszczan. A w tej kategorii – czy to nie bez znaczenia – mieszczą się przecież obaj prezydenci, i Adamowicz, i Kaczyński! Doskonale wiemy już, do wyrzygania to wiemy, co nas różni. Różni nas państwo. Więc niech połączy nas miasto, coś bliższego ciału, codzienności, zwykłe życie. Krajowe spory przeniesione na poziom miasta – sparaliżują je natychmiast, odwróćmy więc proces: zacznijmy myśleć o państwie jak o mieście. W którym wszyscy musimy jakoś razem żyć. W którym jeśli smarujesz g…nem drzwi sąsiadowi, to sam będziesz musiał żyć ze smrodem rozchodzącym się po klatce. W którym możesz ad mortem defecatam toczyć wojnę o pomniki, ale w końcu i tak będziesz musiał zadbać o park, bo i PiS-owcy, i PO-wcy muszą gdzieś chodzić z dziećmi na spacery. Polska musi więc dziś stać się – i tu wracamy do punktu pierwszego – Białymstokiem, Krakowem, Olsztynem, Rzeszowem, a nawet Tomaszowem Mazowieckim, jeśli ma nadal być Polską, jeśli w ogóle ma nadal być. Wymiar makro uratujemy, przerabiając go znów na mikro, uświadamiając napuchły z dumy „naród”, że wciąż składa się z sąsiadów z osiedla, nie ma innej drogi”.
http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,24376047,bez-zuchwalosci-i-bez-leku-szymon-holownia-o-tym-dlaczego.html
— JAKUB MAJMUREK W KRYTYCE O TYM CZY ŚMIERĆ PRZYNIESIE OPAMIĘTANIE: “Czy śmierć Adamowicza przyniesie opamiętanie w polskim sporze? Zmusi jego aktorów do zrobienia kroku wstecz? Przykłady historyczne znów nie napawają optymizmem. W 2016 roku zamordowana została brytyjska posłanka Laburzystów Jo Cox. W kraju trwała kampania przed referendum w sprawie Brexitu. Cox była za pozostaniem w UE, zamordował ją zwolennik skrajnej prawicy. Śmierć uspokoiła kampanię tylko na chwilę. Ostatecznie w niczym nie zmieniła opartego na słownej agresji, kłamstwie, manipulacji i szczuciu na przeciwników języka brexitowców. Po śmierci Narutowicza narodowa prawica na chwilę zamilkła. Szybko jednak w narodowej prasie Niewiadomski zaczął być kreowany niemalże na bohatera. Zasada „polskiej większości” w Sejmie – w imieniu której zamordowano Narutowicza – pozostała na sztandarach narodowej demokracji. Śmierć Narutowicza nikogo niczego nie nauczyła. Chciałbym być złym prorokiem, ale obawiam się, że dokładnie tak samo będzie z tragedią gdańską”.
http://krytykapolityczna.pl/kraj/majmurek-zabojstwo-polityka/?fbclid=IwAR2tre-dHEWmI4LHNPC89O5QJtom-WMktHh17MIt7XtZ-h6gksfETQHMbHo
— KURSKI MOŻE CZUĆ SIĘ BEZPIECZNIE – W WP MARCIN MAKOWSKI O KULISACH NOWOGRODZKIEJ: “Jeszcze inni informatorzy, których wypytywałem o genezę plotki o dymisji twierdzili, że ona sama jest w najlepszym wypadku niedorzeczna. – Kurski robi to, czego oczekuje od niego centrala. A ta wyraża zadowolenie z jego pracy, bo bez ”Wiadomości” trudno byłoby utrzymać wysokie poparcie prowincji w wyborach samorządowych. Poza tym chaos, który powstałby po jego odwołaniu przewyższa wielokrotnie straty, które może generować jego trwanie na stołku – mówi mi jeden z doradców ważnego członka rządu. Waha się on jednak i po chwili dodaje, że ”z drugiej strony tutaj nigdy nic nie wiadomo bo w polityce kredyty zaufania mogą się urywać bez zapowiedzi”. Jak ustaliłem, do niektórych pracowników TVP dzwoniono również z centrali z prośbą o wsparcie Jacka Kurskiego oraz telewizji we własnych mediach społecznościowych. – Gdyby coś nie było na rzeczy, to by tego nie robiono – usłyszałem od jednego z byłych dziennikarzy Telewizji Polskiej. W tej chwili, pomimo sprzecznych sygnałów dotyczących losów Kurskiego i genezy plotki o jego odwołaniu, ta sama rzecz co zwykle przemawia za utrzymaniem przez niego pozycji. Bezalternatywność. – Ta funkcja chwilę przed wyborami to gorący kartofel. Nikt nie chce się go tykać – puentuje poseł Prawa i Sprawiedliwości”.
https://opinie.wp.pl/makowski-jacek-kurski-moze-czuc-sie-bezpiecznie-kolejny-raz-wygral-wewnetrzne-przepychanki-opinia-6339219047536257a
— PROF. WALDEMAR PARUCH O PORAŻCE W WARSZAWIE I JEJ PRZYCZYNACH – W ROZMOWIE Z PIOTREM WITWICKIM: “Układ socjopolityczny w Warszawie jest dość niekorzystny dla Prawa i Sprawiedliwości. Stolica jest symbolem wielkiego awansu. Tu mieszkańcy mają świadomość, że odnieśli wielki sukces na tle Polski. Jednocześnie przez takie emocje ogólnopaństwowe, jak sugerowanie polexitu, można osiągnąć mobilizację w Warszawie i uzyskać olbrzymią frekwencję”.
— TUSK NIEWIARYGODNY BO JEST SYMBOLEM RESETU Z MOSKWĄ – DALEJ PARUCH: “To są bajkowe opowieści, bo Polską rządzi partia eurorealistyczna. Donald Tusk jest w tym niewiarygodny, bo w Polsce jest postrzegany jako synonim resetu w relacjach z Rosją”.
— TO KACZYŃSKI JEST SYMBOLEM UCZCIWOŚCI – DALEJ PARUCH: “To duży cios. Miałby pan rację, gdyby liderzy drugiej strony mogli z tego skorzystać, a oni sami są obciążeni aferami. Jarosław Kaczyński jest w Polsce symbolem uczciwości. To jest wartość, której nie posiada opozycja”.
https://www.rp.pl/Plus-Minus/301189974-Prof-Waldemar-Paruch-Polska-rzadzi-partia-eurorealistyczna.html&cid=44&template=restricted
— PIOTR GUZIAŁ MÓWI ELIZIE OLCZYK W RZ, ŻE WĄTPI W ZDROWY ROZSĄDEK WARSZAWIAKÓW: “ Przyznam, że po tym wszystkim zacząłem wątpić w zdrowy rozsądek warszawiaków. Za to, co się działo z reprywatyzacją, warszawiacy powinni byli zmienić partię rządzącą choć na jedną kadencję, po to żeby politycy wiedzieli, iż pewnych rzeczy nie wolno robić. Warszawiacy udowodnili, że są bezkształtną masą, którą zręczni PR-owcy PO mogą lepić, jak chcą. Uważam, że Patryk Jaki byłby lepszym prezydentem Warszawy, niż będzie Rafał Trzaskowski. Mimo że jest o dekadę młodszy od Rafała Trzaskowskiego, to ma o wiele większe dokonania na koncie”.
— URODZINY :Leszek Balcerowicz, Magdalena Gawin, Łukasz Konarski, Elżbieta Kisil, Łukasz Kurtz, Andrzej Szlachta, Waldemar Skrzypczak, NIEDZIELA: Henryk Goryszewski.
Artykuł przygotował : Łukasz Mężyk. Wydawnictwo : 300polityka
19.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.